fbpx

Swój pierwszy list w newsletterze napisałam o… miłości. Nie o emocjach, odczuwaniu, przyjemności, ekstazie, nawet nie o seksie, czy szerzej o seksualności, ale właśnie o miłości. Pisząc o miłości miałam na myśli to wszystko, co wymieniłam w pierwszym zdaniu i jeszcze więcej.

Czy miłość ma wiele wspólnego z przyjemnością? Zakochanie budzi w nas czucie, otwiera, pozwala doświadczać odmiennych stanów. Miłość pozwala doświadczać niezwykłej mocy połączenia z drugą istotą. Kiedy serce kocha, to czuje. Jeśli serce zostaje złamane, w pęknięcia i szczeliny wkrada się ból. Większość z nas buduje wtedy mur na swoim sercu, by nie czuć.  Mur, który odgradza od świata, odcina od zaufania, więzi w nieprzeżytych emocjach. Może się wydawać, że przestać czuć to jedyna możliwość, by przeżyć. I czasem tak jest.  Życie z czasem przestanie się dobijać do naszych drzwi, ustanie spontaniczny ruch, zalegnie cisza. W tej ciszy jest tylko trwanie. Nie ma czucia. Nie ma bólu, ale też nie ma przyjemności.

Jeśli przypomnimy sobie jak to jest żyć, jeśli obudzimy tęsknotę, poruszymy ciało, pozwolimy sobie kawałek po kawałku przeżyć, przepuścić to, co wtedy utknęło zaczniemy wracać do odczuwania. Miłość, ta opiewana przez poetów, wykpiwana przez cyników, jest siłą napędową naszego istnienia.

Z czym Tobie się kojarzy miłość? 

Jak otwarte jest Twoje serce?

Kiedyś wydawało mi się, że to niemożliwe pokochać więcej niż jedno dziecko. Stałam przy mojej malutkiej śpiącej córce i czułam, jak bardzo ją kocham. To było fizyczne uczucie, w którym mieściło się całe, przeogromne spektrum emocji. A potem pojawiła się na świecie druga córka, a moja miłość się podwoiła zamiast się podzielić.  

Kiedyś wydawało mi się również, że nie da się kochać więcej niż jednego mężczyznę, a teraz czuję, że moja miłość nie ma granic. Płynie tam, gdzie kieruję myśl i otwarte serce. Wychodzi poza personę, poza człowieka. Obejmuje wszystko i wszystkich cerując świat niewidzialnymi nićmi.  

Był też taki czas, gdy tak bardzo potrzebowałam ogrzać się w cieple czyjejś miłości. Wydawało mi się, że kochanie samej siebie jest egoistyczne i samolubne. A potem zaczęłam rozmarzać. Pod wieczną zmarzliną była mała, zalękniona dziewczynka. 

Czy miłości się można nauczyć? Jeśli tak, to od czego zacząć? A może od kogo? 

Być być może ktoś Cię kiedyś pytał: czy mnie kochasz? Ale, czy ktoś Cię pytał: czy się kochasz?

Zostawiam Cię dzisiaj z tymi pytaniami. Nie musisz zna nie odpowiadać. Poczuj je.

Z miłością,

Kasia

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial