Masz mniej więcej 43-53 lata. Jesteś zdrowa, masz fajne ciało, coraz mniej pretensji do siebie. To, co kiedyś wydawało ci się za grube, za duże, nie takie przestaje ci przeszkadzać, a nawet potrafisz ze zdumieniem stwierdzić, że całkiem ci się podoba. Przez tyle lat zbudowałaś już własne zasoby wiedzy, mądrości, opanowania, że jesteś specjalistką w swojej dziedzinie. Wiesz co działa, a co nie. W łóżku, w relacji, w pracy, w rodzinie. Jeśli jeszcze dotąd tego nie zrobiłaś zaczynasz się sobie przyglądać. To dziwne ten nagły pęd do brania wszystkiego pod lupę, jednak zaczynasz zauważać, że masz w sobie coraz mniej zgody na… na co właśnie? Na bylejakość? Na niezauważanie własnych potrzeb? Ignorowanie wołania ciała? Omijanie intuicji?
I pewnego dnia zastanawiasz się, czy to już. Czy to ONA stoi za progiem. Masz w głowie tysiąc myśli. Pojawia się lęk. Nie nakochałaś się, nie nażyłaś. Nie byłaś jeszcze tu, i tu i tam. Nie kochałaś się na plaży z przystojnym Australijczykiem, nie pływałaś nago w jeziorze, nie ruszyłaś w świat, by rozkoszować się widokiem gór wsparta o jego ramię, nie znalazłaś nikogo, kto utrzymałby Twój ogień. A co, jeśli Ona oznacza znikanie? Jeśli oznacza spłonięcie w ogniu lub śmierć? Słyszysz przecież o tych wszystkich dolegliwościach, a sama dopiero co uciekałaś przed sztyletami słów swojej wiecznie skwaszonej matki. A może sama płyniesz z gorąca? Może nie śpisz po nocach i chce Ci się krzyczeć na wszystkich? Może krwawisz, jak z wojennej rany, a może czujesz, że twoja wulwa jest jak wyschnięte źródło?
Możesz zrobić to, co robisz zawsze. Zignorować to, co płynie z ciała. Zagłuszyć ten hałas dobywający się z serca. Umiesz to świetnie. Trenujesz się w tej sztuce od maleńkości. Rozumiem Cię. Naprawdę. Co będzie bowiem, jeśli pozwolisz sobie czuć to wszystko? Tą niezgodę, ten gniew, ten wkurw? Pozwolisz płynąć łzom, jak rzece krwi z twego ciała? Zaczniesz tupać nogą, albo dwiema i krzyczeć z całych sił. Zawiniesz się, zabierzesz zabawki i wyjdziesz z tej piaskownicy zwanej status quo. Nikt tego nie wie.
Możesz też zanurzyć się w ten proces tak łagodnie, jak to tylko możliwe, lub z całą gwałtownością, jaka do ciebie przyjdzie. Bez kompromisu. Jak chcesz przeżyć kolejne 40 a nawet 50 lat? To przecież drugie tyle, co do tej pory? Jesteś szczęśliwa?
Miało być o seksie, a wyszło o życiu. Ale życie jest seksem, a seks jest życiem. Stajesz się wolna od prokreacji. Wolna do swojego życia.
Nie miałam w życiu takich orgazmów, jak mam teraz! – mówiła M., gdy pytałam ją o seks po menopauzie.
Znalazłam pasję w malowaniu obrazów – tam jest mój ogień i seks. – to słowa K.
Bardzo chcę już się uwolnić od miesiączki. Chcę mieć ciało do rozkoszy zawsze i tak często, jak to tylko możliwe – śmiała się A.
Mój seks nie istnieje. Nie pamiętam go nawet – płakała N. Nie czuję nic, poza bólem. Mam tak przystojnego męża, a ja nie mogę go dotknąć, bo nie chcę go do niczego zachęcać. Moja cipka nie istnieje.
Mój seks to przeszłość. Nie wiem o co tyle hałasu. Jest przereklamowany. Mam nocne poty i uderzenia gorąca, które nie pozwalają mi żyć. Wyobraź sobie, jak w łóżku z facetem nagle spływasz potem i robisz się obślizła jak żaba. Nie, dziękuję. Mam inne rzeczy do roboty. Po co mi to.
To, czy będziesz miała libido, czy nie zależy od kilku czynników, podobnie jak się ma ze wszystkimi dolegliwościami menopauzy. Nauka szuka przyczyn w ilości i odpowiednich proporcjach hormonów, z których jedne zanikają, inne wychodzą na pierwszy plan. Ale nie jest to do końca takie oczywiste i proste. Są bowiem badania, które ze zdumieniem zwracają uwagę na osoby z niskim poziomem hormonów, które mają zarówno libido, jak i nawilżenie pochwy i takie, które mimo odpowiednio wysokiego poziomu hormonów nie mają żadnych potrzeb seksualnych. I które borykają się z suchością sromu. To, gdzie ginie Twój ogień to najczęściej niezaspokojone potrzeby, ignorowane ciało, braki w czułości, akceptacji, miłości płynącej nie tylko z zewnątrz, ale także, a może przede wszystkim ze środka. To, czy będziesz miała udane życie seksualne do późnego wieku zależy m.in. od tego jak traktujesz samą siebie, jak pozwalasz traktować się innym, czy podążasz za wskazówkami serca, czy wiesz jak naprawiać relację, jak stawać za sobą, znajdować zgodę, zamiast kompromisu.
By to był tekst o seksie, chcę Ci powiedzieć, że:
– twoje zadowolenie z relacji, stosunek do seksu, starzenia się, suchość pochwy i tło kulturowe mają znacznie większy wpływ na funkcjonowanie seksualne, niż menopauza,
– to, co nazywa się dysfunkcją seksualną może być logiczną adaptacją do zjawisk, które były twoim doświadczeniem, jak np. ból podczas stosunku, zmęczenie, negatywne przeżycia, traumy, depresja, a nawet brak emocjonalnej bliskości z partnerem,
– nie ma nic takiego w menopauzie, co skutkowałoby wprost obniżeniem libido – nawet u kobiet, które wcześniej miały takie problemy, nowy, uważny partner może to libido skutecznie przywrócić,
– reaktywność kobiet przed i po menopauzie nie różni się w znaczący sposób,
– dla wielu dojrzałych kobiet problemem staje się męska seksualność – zaburzenia erekcji wpływają na seks obydwojga partnerów,
– palenie ma większy wpływ na twoje życie seksualne, niż menopauza,
– niższy poziom estrogenów może powodować suchość pochwy – jednak odpowiednie pobudzenie zapobiega ewentualnej bolesności podczas stosunku,
– w średnim wieku mogą ulec zmianie preferencje seksualne – seksualność jest znacznie bardziej płynna, niż nam się wydaje,
– orgazmy i seks są po prostu korzystne dla zdrowia – zachęcają do budowania więzi i pomagają zapobiegać skokom ciśnienia krwi przez wydzielaną podczas seksu oksytocynę (oksytocyna wydziela się również podczas dotyku, masażu)
– to trzymanie się starego gniewu, żalu i urazy skutecznie tłumi libido!
Jaki zatem chcesz mieć seks po 50?
Bo możesz mieć każdy. Dziki i słodki, wyuzdany i subtelny, o smaku wanilii i skórzanych rzemyków. Bez wstydu i pruderii. Wolny.