fbpx

Ostatni czas był dla mnie o żegnaniu się i puszczaniu. O żegnaniu młodej kobiety. O robieniu miejsca dla Staruchy.

Ten temat jest ze mną od długiego czasu. Przyglądam mu się z uwagą i z lękiem. Rozpoznaję to, jak boję się tego, co nieuchronnie kiedyś nastąpi. To lęk przed utratą. Mocno mam w siebie wpisane kulturowe uwarunkowania mówiące o wiecznej młodości, świetnym wizerunku, o kultywowaniu w sobie tej niespożytej energii, twarzy bez zmarszczek, ciele bez skazy, tej całej emocjonalno-energetycznej-erotycznej grze między kobiecym i męskim. Zabawie w przyciąganie i odpychanie. Przychodzi do mnie, że każda z nas, niezależnie od tego jak się definiuje, co obiera za swoje i jak się wyraża w świecie dualizmu, polaryzacji i przyciągania, jest w tym tańcu, nie biorąc pod uwagę, że może być inaczej. Mało tego, widzę, że mimo ogromnej pracy nad sobą, którą zrobiłam przez ostatnie 7 lat, ukochania siebie, akceptacji poranionych części, integrowania cieni, zaglądania w mrok ten lęk nie stawał się mniejszy, jedynie bardziej rozpoznany.

A jednocześnie bardzo mocno czułam, że potrzebuję stanąć do tego i być gotowa na to, co i tak się kiedyś nieuchronnie wydarzy. Więcej nawet, czułam, że jeśli tego nie zrobię świadomie, to istnieje niebezpieczeństwo, że stanę się zgorzkniałą kobietą pełną pretensji do świata, pazurami trzymając się basenu nazywanego „młodością”, żyjącą w iluzji i dzielącą świat na my i oni.

Mocno mam w siebie wpisane kulturowe uwarunkowania mówiące o wiecznej młodości, świetnym wizerunku, o kultywowaniu w sobie tej niespożytej energii, twarzy bez zmarszczek, ciele bez skazy, tej całej emocjonalno-energetycznej-erotycznej grze między kobiecym i męskim.

Kilka dni w domu w lesie sprawiły, że mogłam obserwować ten dopełniający się proces. Taką ewidentną zmianę w środku mnie samej. Mniej i bardziej subtelne sygnały z przestrzeni pozwalały na różnych poziomach wejrzeć w moje stawanie się. Robienie miejsca dla Staruchy.

To bardzo piękne, mocne, przejmujące kilka dni.

Kiedy dzieliłam się tym procesem w grupie było we mnie duże poruszenie. Czułam, że to, co mówię jest ważne w jakiś sposób nie tylko dla mnie, ale też dla ludzi wokół mnie. Spotkałam się z różnymi reakcjami. Przecież ani nagle nie osiwiałam, ani nie zbrzydłam przez jedną noc, ani nie stałam się zgarbioną staruszką. Nie czułam zdziwienia tą niezgodą. Nie było w tym z mojej strony kokieterii, by mnie przekonywać, że cały czas jestem piękną kobietą, to jednak jeszcze bardziej uświadomiło mi ważność tego procesu robienia miejsca na Staruchę i wnoszenia jej do świadomości.

Lubię to słowo. Starucha. I pociągają mnie jakości za nim stojące. Nie staruszka. Tu jest przygnębienie, zapadanie się, samotność. Nie do końca Wiedźma, bo ta ma ogromną moc, ale i trudną historię i konszachty z wieloma. Starucha zaś jest wolna. Poza konwenansem, systemem, wzrokiem. Jest niemal niewidoczna w społeczeństwie i to pozwala jej na robienie rzeczy, na które nie pozwala sobie młodość ani nawet dojrzałość. Jest zadziorna, wesoła, figlarna, wprost. Niczego nie udaje. Jest wolna od i wolna do. Poważna, gdy musi. Zapala światło tam, gdzie trzeba oświetlić kawałek ścieżki. Niezależna. Silna. Odważna. Ma różne twarze. Bywa piękna i brzydka, zadbana i niczym kloszard, nosi kolorowe suknie i biega boso. Ukryta poza wzrokiem staje się niczym statek korsarzy na otwartym morzu sięgający po to, czego chce bez skrupułów, sentymentów, czasem również bez pytania. Starucha bowiem, jak wszystko inne ma w sobie również cienie. Niewidzialność wcale nie jest taka łatwa, odwaga nie jest dana raz na zawsze, sięganie po to, co się chce może się przerodzić w zaborczość.

Starucha jest wolna. Poza konwenansem, systemem, wzrokiem. Jest niemal niewidoczna w społeczeństwie i to pozwala jej na robienie rzeczy, na które nie pozwala sobie młodość ani nawet dojrzałość.

Czasem zanurzam się w to miejsce, w którym mieszka Starucha. W miejsce poza oceną, poza schematem, poza tym wszystkim co moją młodą kobietę trzymało na niewidzialnej uwięzi. I czuję jak pozwala sobie na wiele. Jest dzikością, która jest mądra, wolnością, która jest obecna, światem, który jest Jednym.

I choć moja młoda kobieta cały czas jest we mnie, to ja już zrobiłam miejsce dla Staruchy.

Powyższy tekst, który jest zapisem mojego procesu trochę narozrabiał. Wywołał protesty, niezgodę, a nawet lęk w moich bliskich. Zaczęłam się bliżej przyglądać temu chóralnemu głosowi oburzenia, tej niezgodzie na starzenie się i starość. Jakby samo pisanie o tym przekreślało moją atrakcyjność, kobiecość i definiowało mnie jako kogoś poza kręgiem zainteresowania. Lepiej nie ruszać tego tematu, bo ludzie zobaczą, że masz zmarszczki! Lepiej nie mówić o tym, bo nikt nie przyjdzie do Ciebie na masaż, terapię. A co, jeśli ten świat zmienią właśnie srebrnowłose kobiety z ich mądrością, odwagą, bezkompromisowością i zachłannością życia?

Wiedz jedno! Starucha, Wiedźma, Wróżka, Baba Jaga – wszystkie te postaci, które są jedną i tą samą nie są o umieraniu. Są o Życiu! Nie są o chorobach. Są o mądrości! Nie są o znikaniu. Są o życiu we własnej prawdzie i na własnych zasadach!

Jesteś ciekawa dalszego ciągu swojego życia? Zapraszamy Cię do podróży transformacyjnej dla kobiet w czasie perimenopauzy i menopauzy pt. Menopauza – Mistrzostwo Mądrość Moc . Druga edycja startuje 25 września. Może dołączysz? Zobacz więcej TUTAJ

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial