fbpx

Niedawno minęły Walentynki. Tłumy wyległy na ulicę, do kin i kawiarni, róże, czekoladki, serduszka, misie i co tam tylko, by pokazać tej wybranej osobie jaka jest ważna i utwierdzić się w miłości. Czy są to żywe związki, czy jednak chowamy się za niewidzialna ścianą i nie wiedząc nawet, że symulujemy miłość, wykonujemy jakiś rytuał, który ma ją potwierdzić?

Fantazyjna więź, co to takiego?

Z wyimaginowaną czy też fantazyjną więzią mamy do czynienia wtedy, gdy pozory wskazują, że łączy nas ciepły i pełen miłości związek, możemy nawet być o tym przekonani, podczas gdy chowamy się za naszymi mechanizmami obronnymi i nie zamierzamy z nich zrezygnować. Jest to wyobrażenie więzi. Pusta forma bez treści, a w każdym razie wypełniona inną treścią niż spodziewalibyśmy się po opakowaniu. Na zewnątrz niby wszystko jest ok, kwiaty na urodziny, czekoladki na walentynki, wspólne piątkowe wypady do kina, albo niedzielne obiady, szalony sobotni seks, drobne upominki, po jakimś czasie pierścionek z diamentem i ślub w bieli. Nic w tym złego, dopóki nie ma to być dowodem, że coś nas jednak łączy. Poza zrytualizowaniem relacji, innymi niepokojącymi objawami jest ograniczenie kontaktu wzrokowego, kulejąca komunikacja, z czasem utrata niezależności i raczej przeżywanie życia partnera czy partnerki, niż życie swoim własnym. Seks staje się bezosobowy lub zrutynizowany, traci element bliskości i wspólnego przeżywania. Zamiast rozmawiać i dzielić się sobą, raczej ekscytujemy się, że zaczynamy mówić jednym głosem, kończąc wspólnie zdania lub dopowiadając końcówki zdań za tą drugą osobę i uznajemy to za znak wielkiej kompatybilności. Z pomocą w stworzeniu iluzji związku przychodzi nam wejście w role genderowe i korzystanie z lokalnie przyjętych zwyczajów i rytuałów towarzyszących związkom.

Skąd bierze się fantazyjna więź?

Psycholog kliniczny dr. Lisa Firestone pisze, że taka wyimaginowana więź jest prymitywnym mechanizmem obronnym, rozwiniętym we wczesnym dzieciństwie dla podtrzymania iluzji poczucia bezpieczeństwa i ochrony, w sytuacji gdy odczuwamy zalewającą nas frustrację, zranienie, a nawet terror. Niemowlęta potrafią przypominać sobie momenty bezpieczeństwa, ciepła, utulenia, nakarmienia i fantazjować o nich, by zniwelować głód i frustrację i strach, kiedy są czasowo oddzielone od matki. Takie fantazjowanie, a także zlanie się w jedno z rodzicem ma kompensować, braki i nieprawidłowości w tej podstawowej do przeżycia dziecka relacji. Ponieważ bezsilne niemowlę i wszechmocny opiekun stają się jednością, uczucia bezsilności opuszczenia i strachu nie są tak przerażające. Z reguły im trudniejsza sytuacja i im mniej prawdziwej karmiącej więzi i intymności, im więcej zaniedbania i nadużyć, tym większa potrzeba idealizacji i silniejsze mechanizmy obronne, które maja ją podtrzymywać. Dziecko zaczyna się pocieszać, nagradzać i karać w sposób jaki zrobiłby to ich opiekun. Może też utrzymywać wyidealizowany obraz opiekuna i być nadmiernie krytyczne wobec siebie, albo nawet siebie poniżać (albo starać się dokonać niemożliwego) by zasłużyć na miłość. Również dorastając w ten sposób zachowujemy poczucie tego że wszystko jest OK, że mieliśmy normalną rodzinę, że świat się nie rozpadł…

Zaś w dorosłości…

Taka fantazyjna więź, bywa nader często przeniesiona na różnego rodzaju relacje w życiu dorosłym. Szczególnie te romantyczne, ale nie tylko, może dotyczyć rodzeństwa, stosunków w pracy, paczki przyjaciół etc. Jak? Są trzy główne sposoby. Pierwszym jest dobór partnera podobnego do rodzica lub innej bliskiej osoby, z którą łączyła nas taka fantazyjna więź. Dzięki temu możemy zachować strukturę naszego “ja”, które wie jak się poruszać po takim gruncie i może korzystać z wypracowanych mechanizmów obronnych, tak by czuć się bezpiecznie. Jeśli dobór nas zawiódł, możemy zniekształcić rzeczywistość i projektować na partnera cechy takiej bliskiej nam osoby z dzieciństwa. Takie zniekształcenie może być pozytywne lub negatywne: nadajemy komuś cechy których pragniemy – idealizując, albo zarzucamy im to, czego się boimy. Tu też nie musimy być autentyczni, nie widzimy partnera, tylko nasze wyobrażenie, które pozwala nam pozostać bezpiecznie w naszej skorupie. Jeśli pierwsze dwie metody zawiodły możemy jeszcze prowokować u partnera czy partnerki takie zachowania, jakich na drodze doświadczenia oczekiwalibyśmy od naszych opiekunów. To może wydawać się kontr-intuicyjne i stoi w sprzeczności z kształtowaniem karmiących i szczęśliwych relacji, ale nasze ukształtowane w podobnych warunkach “ja” wówczas porusza się po znanych sobie szynach z czego czerpie poczucie bezpieczeństwa i nie musi się zmieniać, więc nie czuje się zagrożone.

A co z prawdziwą miłością?

Czym różni się prawdziwa budująca więź oparta na bliskości od tej fantazyjnej?

  • Zamiast chowania się za naszą tarczą obronną, udawaniem tego kim nie jesteśmy, żeby zadowolić partnera czy partnerkę, albo „uratować” związek przed rozpadem wybieramy otwartość i autentyczność. To oznacza również wzmożoną, szczerą interakcję z innymi, postawienie raczej na głębię, niż powierzchowność…
  • Rezygnujemy z rozpraszania, zmieniania tematu, stosowania, taktycznego ataku jako obrony, udowadniania, że inni też tak robią i że to normalne, przekształcania czy ubarwiania rzeczywistości, wykorzystywania poczucia winny lub poczucia niskiej wartości, uwodzenia nie dla samej przyjemności, a dla uzyskania jakiejś korzyści, i wszelkich innych metod manipulacji na rzecz jasnej, wyraźnej werbalnej komunikacji i rozwijania niekontrolujących zachowań, które honorują wolną wolę innych.
  • Rezygnujemy też ze stosowania delikatnego lub jawnego przymusu, dominacji, wymuszania, zastraszania i przekraczania granic, na rzecz wzajemnego szacunku i poszanowania wolności i granic naszych jak i tej drugiej osoby.
  • To zobaczenie twojego partnera czy partnerki na prawdę, bez wynoszenia na piedestał, czy projektowania nań złych intencji i najczarniejszych scenariuszy. Czasem to oznacza, że musicie zacząć od nowa, jakbyście się pierwszy raz spotkali i z ciekawością zadawali pytania, na prawdę słuchając odpowiedzi, tak jabyście nic o sobie na wzajem nie wiedzieli. To stworzenie kontenera w którym wszystko, co musi zostać wypowiedziane albo oczyszczone mogło się zadziać. To zobaczenie w sobie i tej drugiej osobie człowieka, otwarcia się na inny punkt widzenia i współodczuwanie… To również odzyskanie własnej indywidualności, niezależności, pozwolenie sobie na bycie sobą, czyli wzięcie odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
  • To w końcu rezygnacja z mechanicznego, zrutynizowanego seksu, randkowania czy nawet funkcjonowania (bardziej obok siebie niż razem) na co dzień, na rzecz spontaniczności, wyrażania swoich prawdziwych uczuć, tkliwości i czułości w kontaktach fizycznych i pozwalania by każdy dzień i każdy akt seksualny był raczej nową przygodą wynikającą z potrzeby serca i chwili. To też zadbanie o to, by czułość, bliskość, uśmiech, przytulenie, spojrzenie w oczy nie były jedynie związane z seksem, ale towarzyszyły nam „pomiędzy”, jako pokarm dla ciała serca i duszy, wzmacniając naszą relację.

Pierwszy krok i serce drgnie…

Jednak pierwszym i najważniejszym krokiem jest uzmysłowienie sobie, że powtarzamy schematy, które pozwalały nam przetrwać w dzieciństwie, a które teraz nas unieszczęśliwiają i powstrzymują nasz wzrost. Na myśl o oddzieleniu, lub bliskości z kimś na prawdę powodują w ekstremalnych wypadkach: ściśnięcie w brzuchu, nacisk na klatkę piersiową, gulę w gardle i zawroty głowy nawet do utraty przytomności, podczas gdy poniżej pasa jesteśmy odcięci.

Drugim ważnym krokiem jest uzmysłowienie sobie, że o ile w dzieciństwie byliśmy bezsilni i od dopasowania, czy stworzenia fantazyjnej więzi zależało nasze przetrwanie, o tyle teraz możemy stanąć w swojej mocy. To znaczy, że możemy wyrazić prawdziwe uczucia, pozwolić sobie na słabość i niedoskonałość, poprosić o to, czego potrzebujemy, postawić granice, puścić kontrolę, dać się zobaczyć na prawdę i świat się nie skończy, życie nie zawali. Nawet jeśli ktoś nas zgani, prywatnie lub publicznie zawstydzi, spróbuje wywołać poczucie winy, albo nawet opuści, to nie zginiemy z tego powodu. Przetrwamy. Choć może to chwile potrwać, w ten sposób zaczynamy tworzyć prawdziwszą i w efekcie lepszą relacje ze sobą, swoim otoczeniem i naszym towarzyszem czy towarzyszką na tym etapie życia. A to już jest bliższe szczęścia, niż życie w okopach.

Kiedy wybaczamy, lub prosimy o wybaczenie, kiedy dzielimy się naszą obawą lub lękiem, kiedy płaczemy, śmiejemy się, wyrażamy wdzięczność, kiedy dotykamy siebie z czułością, kiedy w akcie miłosnym stajemy się jednością, bez zatracania swojej indywidualności i niezależności w życiu, wtedy drży nasze serce ze wzruszenia i rwie się do do tego by żyć jeszcze mocniej i kochać głębiej.

Intymność, pełnia życia, radość i moc.

Zaś Akademia Przyjemności zaprasza Cię na Zmysłową Majówkę, gdzie będziemy bawić się i również na poważnie odzyskiwać moc, kultywować prawdziwą szczerą komunikację, szukać przekonań które warunkują nasze podejście do relacji i seksualności, pogłębiać intymną relację z samym sobą, by z większa autentycznością wchodzić w relacje z innymi i w pełni cieszyć się życiem.

Zmysłowa Majówka 29.04 – 03.05.2020, Monte Luna w Czarnowie, Więcej informacji znajdziesz tutaj

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial